sobota, 26 października 2013

01. "Explore Clarissa Niall and Liam. They will accompany you at almost every step."

Zdecydowanie nie jestem kujonem, ale nauka nie sprawia mi większych kłopotów. Lubię się uczyć, choć nie poświęcam ku temu całego swojego czasu. Jestem również duszą towarzystwa i imprezowiczką. Mam dużo znajomych, ale żadnej przyjaciółki, bratniej duszy, kogoś komu mogłabym się wyżalić.
Tą rolę pełni mój tata, Luke.
Gdy posiadam problem lub jakieś zmartwienie, mam możliwość szczerej rozmowy z nim. Zawsze mnie wysłucha i stara się zrozumieć. Nigdy mnie nie ocenia pochopnie. Jest na prawdę świetnym facetem i zazdroszczę mojej macosze takiego męża. Ją kocham równie mocno, choć nie jest moją prawdziwą mamą. Moja biologiczna matka zmarła przy porodzie, dlatego nawet jej nie pamiętam. Przez to, że wychowywał mnie tata, mam z nim tak świetny kontakt. Każdy twierdzi, że jestem jego żeńską kopią. Tyle, że ja nigdy nie chciałam zostać sędzią, jak mój tata. Ta kwestia, to jedyne co nas dzieli.
Nazywam się Clarissa Bloom i jestem raczej przeciętną nastolatką.
- Cześć tato! - przywitałam się z Lukiem. - Jak ci minął dzień w pracy?
Dzisiejszego dnia, miałam niezwykle świetny humor. Dostałam kilka dobrych ocen oraz pochwał, a chłopak, który mi się podoba uśmiechnął się do mnie. Żyć nie umierać!
Jednak tata, nie podłapał mojego pozytywnego entuzjazmu, jak codziennie. Spojrzał poważnie na mamę. Kiwnęli jednocześnie głowami, jakby porozumiewali się telepatycznie.
- Coś się stało?
- Musimy porozmawiać, skarbie. - oznajmiła Joanne. - Usiądź.
- Dowiem, się o co chodzi? - niecierpliwiłam się. Rodzice zachowywali się na prawdę dziwnie, co ogromnie mnie przerażało.
- Od dziś będziesz mieć ochronę. Ostatnio zacząłem dostawać pogróżki i groźby. Wiem tylko tyle, że nie mogę iść na policję, bo powiedzieli, że cię skrzywdzą. - w oczach taty krył się strach. Bał się. Bał się o swoją rodzinę. O mnie. - Musisz teraz na prawdę uważać, a co najważniejsze ograniczyć swoje wyjścia do minimum.
Wpatrywałam się w rodziców, próbując ułożyć w sobie wszystkie informacje, które mi przekazali.
- A wy? Wy nie potrzebujecie ochrony?
Nie otrzymałam odpowiedzi.
- Może być również możliwość, że będziesz musiała wyjechać z kraju. - dodał Luke.
- Jak to ja?! - zerwałam się z krzesła. -  Bez was się nigdzie nie ruszę!
- Skarbie, najważniejsze jest twoje bezpieczeństwo. - odezwała się Jay. - Twoi ochroniarze, zadbają o ciebie. Im szybciej złapią osobę, która nam grozi, tym szybciej wrócisz do domu.
- Kiedy ich poznam?
- Powinni tu za chwilę być.
Odgłos dzwonka do drzwi, rozniósł się po mieszkaniu. Mama wstała od stołu i powolnym krokiem, podążyła do korytarza. Po chwili do pokoju weszło dwóch mężczyzn o dość umięśnionej posturze. Jeden z nich był blondynem o niebieskich oczach, drugi zaś szatynem, o oczach brązowych. Wyglądali dość młodo, ale dojrzale. Mieli po co najmniej dwadzieścia dwa lata.
- Clarisso poznaj Nialla i Liama. Będą ci towarzyszyć prawie na każdym kroku.
Obdarzyłam ich chłodnym wzrokiem i wymuszonym uśmiechem.
- Jestem Clary.

Następnego dnia szłam do szkoły w towarzystwie moich ochroniarzy. Dwóch mężczyzn trzymało się trochę z tyłu, by nie sprawiać wrażenia, że jestem pod ochroną. Czułam się niezręcznie. Blondyn, którego imienia nie zapamiętałam rozglądał się wokół nas, a jego wspólnik swój wzrok skierował ku mnie, tym samym przyprawiając moje ciało o dreszcze. Wczoraj umówiłam się z nimi, że będą mieli możliwość zwalniania mnie z lekcji, w każdym momencie. Brzuch bolał mnie na samą myśl, że któryś z nich mógł wejść na moje zajęcia i poprosić mnie o wyjście z nim ze szkoły. W mojej grupie klasowej są osoby, które posiadają naprawdę głupie pomysły oraz takie, które uwielbiają rozpowiadać plotki o innych. Już teraz w głowie pojawiał mi się obraz chichoczących osób z mojej grupy.
Kiedy wspinałam się po schodach do wejścia szkoły, czułam na sobie czujny wzrok obydwu mężczyzn. Obiecali, że dopóki nie będzie takiego obowiązku nie pojawią się w środku budynku, więc jeszcze tylko kilka kroków dzieliło mnie od upragnionej wolności.
Już sięgałam, by otworzyć sobie drzwi wejściowe, gdy pojawił się przede mną chłopak, który już od dawna mi się podobał. Oliver Ryan był kapitanem drużyny futbollowej, oraz najprzystojniejszym facetem w mojej szkole. Każda dziewczyna - łącznie ze mną - szalała na jego punkcie, dlatego czułam się naprawdę niezwykle w tamtym momencie.  Brunet otworzył przede drzwi i szarmancko ustąpił miejsca. Obdarowałam go uśmiechem tak szerokim, że zabolały mnie od niego policzki.
- Clary! – zawołał za mną Oliver, kiedy ruszyłam w stronę swojej szafki. – Miałabyś ochotę wyjść ze mną na kawę po szkole?
Nie powiem, bo trochę mnie zaskoczył. Słynny Oliver Ryan nigdy nie zapraszał dziewczyn na randki, to dziewczyny zawsze zapraszały jego. Cóż możliwe, że to wcale nie jest randka.
- Pewnie, o której?
- Spotkajmy się o piątej w tej kawiarni przy Tower Bridge Road, pasuje?
Pokiwałam ochoczo głową. Miałam pewne wątpliwości co do tego spotkania, ale postanowiłam się zgodzić. No bo, co mogłoby mi grozić w kawiarni wśród ludzi? A poza tym, będę z Oliverem. Co prawda, mam świadomość, że moi ochroniarze nie będą z tego faktu zadowoleni, ale nie przejmowałam się tym. Nie mam zamiaru siedzieć całe dnie w domu.
- To do zobaczenia. – pocałował mnie w policzek i poszedł w kierunku hali gimnastycznej, gdzie spędzał większą część swojego czasu.
Czułam na sobie zazdrosne spojrzenia każdej dziewczyny w szkole, kiedy, opierając się o szafki nie mogłam złapać oddechu. Prawdę mówiąc, nadal nie przyjęłam do wiadomości tego, co przed chwilą się wydarzyło oraz faktu, że idę po południu na randkę z najprzystojniejszym facetem w szkole. W końcu otrząsnęłam się z szoku i z szerokim uśmiechem ruszyłam na lekcję matematyki, od której zaczynałam dzisiejsze zajęcia.

sobota, 19 października 2013

00. "In the head of the accused was only one thought. About revenge."

5 lat wcześniej…

- Proszę wstać, sąd idzie – odezwała się urzędniczka po długim oczekiwaniu.
Sędzia usadowił się na swoim miejscu, gestem dłoni nakazując by wszyscy usiedli. Uporządkował papiery, leżące na biurku, wyraźnie ociągając się z ogłoszeniem wyroku. W końcu podniósł głowę i spojrzał na wszystkich zebranych na sali rozpraw. Wzrokiem zatrzymał się na oskarżonym i obdarzył go nienawistnym spojrzeniem. Westchnął głęboko i zaczął mówić.
- Decyzją sądu okręgowego w Londynie, oskarżony Drake Murray zostaje skazany za ciężkie pobicie, podpalenie oraz liczne kradzieże, na pięć lat więzienia w zawieszeniu na lat dziesięć.
Doskonale rozumiał powagę całej tej sytuacji. Oskarżony pobił młodą dziewczynę oraz podpalił jej dom. Sędzia, nie mógł sobie wyobrazić, co czują rodzice dziewczyny. Wiedział jedynie, że gdyby był na ich miejscu, na pewno nie darowałby temu brutalowi. Jego własna córka, była dla niego oczkiem w głowie. Zrobiłby dla niej wszystko.
Zebrał wszystkie dokumenty i razem z pozostałymi urzędnikami opuścił salę rozpraw, jeszcze raz przelotnie spoglądając na wszystkich świadków, oskarżonego i poszkodowaną.
W głowie oskarżonego kłębiły się tylko jedne myśli.

Dotyczące zemsty. 

Obserwatorzy