niedziela, 2 lutego 2014

02. "Really I like you Clary."

- Przykro mi Clary, ale zostajesz w domu. – zadecydował Niall, kiedy poinformowałam ich o mojej popołudniowej randce z Olivierem. – To zbyt wielkie niebezpieczeństwo.
- Ale ja was nie pytam o zdanie.
- Co nie zmienia faktu, że jesteśmy za ciebie odpowiedzialni i nigdzie nie pójdziesz. – dołączył do dyskusji Liam, który dotąd oglądał telewizję.
Cóż w ten sposób, chyba niczego nie osiągnę. Do głowy wpadł mi pewien pomysł.
- A nie może któryś z was iść ze mną? Naprawdę ogromnie mi zależy na tym spotkaniu. – zrobiłam minę szczeniaczka, która miałam nadzieję pomoże mi ich przekonać.
Chłopcy spojrzeli po sobie niezdecydowani. Po ich minach widać było wahanie, ale miałam nadzieję, że jednak się zgodzą. Dość długo czekałam na to, żeby najpopularniejszy chłopak zaprosił mnie na randkę, nie mogłam przegapić takiej okazji.
- Zgoda. – westchnął wreszcie Niall. – Ja z tobą pójdę, a Liam zostanie z twoimi rodzicami.
Pisnęłam ze szczęścia. Miałam ochotę do nich podbiec i ich wyściskać, ale w porę się opamiętałam. To by dziwnie wyglądało, prawda? Wymamrotałam szybkie „dziękuje” i uciekłam do swojego pokoju, by się uszykować na spotkanie.

Dwie godziny marudzenia, wylanych łez i krzyków, że nie mam w co się ubrać później, razem z blondynem podjechaliśmy pod kawiarnię, w której umówiłam się z Olivierem. Ustaliłam z nim, że będzie czekał w aucie po drugiej stronie ulicy, żeby przez okno budynku, mógł dokładnie ale dyskretnie mnie obserwować mnie obserwować. W ogóle nie odpowiadała mi opcja, że będzie mógł widzieć całe moje spotkanie z brunetem, ale wolałam to, niż fakt, że miałby siedzieć razem ze mną w środku.
- Trzymam kciuki. – odezwał się bez żadnego uczucia w głosie, kiedy wychodziłam z auta.
Zmarszczyłam brwi, próbując odgadnąć powód jego zachowania. Kiedy miałam się odezwać, przerwał mi.
- No idź, bo się spóźnisz. Dochodzi piąta. – wskazał palcem na zegarek, znajdujący się na desce rozdzielczej samochodu.
- Rzeczywiście, to do zobaczenia później! – pożegnałam się i zamknęłam drzwi.
Kilka sekund później, witałam się z Olivierem. Ponownie zachował się jak dżentelmen , tym razem pomagając zdjąć mi płaszcz i odsuwając krzesło, bym mogła usiąść. Szczerze mówiąc, jeszcze żaden chłopak nie zachowywał się wobec mnie tak szarmancko. Naprawdę mi zaimponował.
- Twój tata cię przywiózł? - zapytał, wskazując auto stojące nadal przed budynkiem.
Nie byłam pewna, czy mogę opowiedzieć mu o tym, że mam ochronę. Pomijając fakt, że już kilka lat chodzimy ze sobą do jednej szkoły, to praktycznie nic o nim nie wiem. Jest kompletnie obcą mi osobą.
- Nie, znajomy. - wyjaśniłam, nie mijając się z prawdą, a nie zdradzając mu za wiele szczegółów.
Przytaknął głową ze zrozumieniem, ucinając temat. Uśmiechnęłam się do niego, dziękując w duchu, że nie ma zamiaru tego drążyć.
- Cóż, zapewne zastanawiasz się dlaczego cię zaprosiłem - zaczął, a kiedy kiwnęłam głową zgadzając się z nim, kontynuował. - Już od jakiegoś czasu, chciałem to zrobić, ale jakoś nie miałem okazji i odwagi. Naprawdę mi się podobasz Clary.
O matko, czy on właśnie to powiedział? A może śniłam na jawie?
Uszczypnęłam się dyskretnie w ramię, schowane pod stołem, jednak wszystko było nadal w tym samym miejscu. Czyli to prawda.
- Szczerze mówiąc, ty mi też. - posłałam mu najpiękniejszy uśmiech na jaki było mnie stać.
Chłopak równie zadowolony nachylił się i pocałował mnie w policzek.
Dalej nasza rozmowa rozwinęła się w szybkim tempie. On opowiedział mi o swojej rodzinie i zainteresowaniach, a ja poruszyłam temat mojej biologicznej mamy. Czułam, że mimo tego iż nie znam go dobrze, mogę mu zaufać. Potrzebowałam wygadać się komuś innemu niż mój tata.
Dowiedziałam się o Olivierze, że pochodzi z Hartford w stanie Connecticut, ale razem z rodzicami i młodszą siostrą Spencer, która poszła teraz do pierwszej klasy, przenieśli się do Londynu, ponieważ jego ojciec dostał tutaj lepszą posadę.
Pomiędzy opowiadaniem o swoim życiu, a słuchaniem ciekawych informacji na temat chłopaka zdążyłam wypić dwie kawy, oraz zjeść kawałek mojego ulubionego ciasta - szarlotki na ciepło z lodami.
Dochodziła ósma, kiedy mój telefon zawibrował mi w kieszeni. Przeprosiłam chłopaka i wyciągnęłam urządzenie. Dostałam sms'a od Nialla: "Możemy już wracać? Nie masz już dość? Ile można siedzieć w kawiarni?! Niall" Po przeczytaniu wiadomości, zerknęłam na samochód stojący po drugiej stronie ulicy i zobaczyłam, przyglądającego mi się uważnie zza ciemnej szyby blondyna. Głośno westchnęłam.
- Olivier, muszę już iść. Dziękuje ci za to popołudnie, było na prawdę miło. - wstałam od stolika.
- Odprowadzić cię do domu?
- Nie, nie trzeba. Znajomy po mnie przyjechał.
- Więc, do zobaczenia jutro w szkole. - pocałował mnie czule w policzek, uśmiechając się pogodnie.
- Do zobaczenia. - odwzajemniłam gest i machając mu, ruszyłam do wyjścia z kawiarni.
Kiedy wsiadłam do auta, obdarzyłam Nialla najbardziej nienawistnym wzrokiem, na jaki było mnie stać.
- No co? - uśmiechnął się łobuzersko.
Doskonale wiedziałam, że zrobił mi na złość i miał z tego niezwykłą satysfakcję. W naszej umowie, uwzględniony był fakt, że na każdym kroku mam słuchać moich ochroniarzy.
- Ty dobrze wiesz co. - burknęłam, odwracając się do niego bokiem. - Jedź już do domu.
Pokręcił głową z rozbawieniem i odpalił silnik.

Dwadzieścia minut później, byliśmy już w domu. Tata wrócił z pracy, a Joanne kręciła się po kuchni przygotowując kolację. Natomiast Liam siedział na kanapie, oglądając telewizję tak jakby w ogóle nie ruszył się z miejsca podczas naszej nieobecności.
- I jak było na randce? - spytał, przenosząc na mnie swój wzrok.
- Miło. I krótko - zmroziłam blondyna wzrokiem, a on tylko wzruszył ramionami, zajmując miejsce koło swojego przyjaciela. - Co na kolacje? - zwróciłam się do Joanne, przekraczając próg kuchni.
- A masz ochotę na coś specjalnego?
- Nie, tak tylko spytałam. Zdaje się na ciebie. - uniosłam delikatnie kąciki swoich ust w lekkim uśmiechu - Może ci pomóc?
- Pewnie, nakryj do stołu, a potem zawołaj chłopców.
Przytaknęłam cichym "okej", zabierając się za wyjmowanie talerzy z dolnej szafki. Z szuflady obok zabrałam jeszcze odpowiednią liczbę sztućców i rozłożyłam wszystko na stole kuchennym.
- Jak poszło? - zagadnęła mnie Jo. - Mam na myśli randkę z Olivierem.
Uśmiechnęłam się na sam dźwięk jego imienia.
- Było wspaniale! - zawołałam. - Olivier jest niezwykłym dżentelmenem jak na kapitana drużyny futbolowej. Zdjął mi płaszcz, odsunął krzesło i chciał odprowadzić do domu. - rozmarzyłam się. - Stwierdził, że bardzo mu się podobam i pocałował mnie w policzek. Gdyby nie Niall, nadal świetnie bym się bawiła.
- Kochanie, nie złość się na niego, to jego praca. Powinnaś podziękować mu, że wytrzymał w aucie trzy godziny i bezpiecznie odwiózł do domu. - stwierdziła, a mi zrobiło się głupio. Miała całkowitą rację. - Cieszę się, że dobrze się bawiłaś.
- Było wspaniale - powtórzyłam szeptem, uśmiechając się sama do siebie.
- Co tak ładnie pachnie? - do pomieszczenia wszedł Liam, a zaraz za nim Niall oraz mój tata.
- Mam nadzieję, że obydwoje zostaniecie na kolację. Przygotowałam Bubble and squeak[1]. - powiedziała Jo, kładąc danie na blacie stołu.
- Nie chcemy sprawiać... - zaczął Niall, lecz kobieta mu przerwała.
- Chłopcy, nie denerwujcie mnie tylko siadajcie do stołu.
Szatyn spojrzał na kolegę porozumiewawczo, po czym zajęli nieśmiało miejsca obok mnie. Tata, który dotąd się nie odzywał usiadł naprzeciw mnie, wyraźnie zamyślony i zmęczony.
- Tato, jak w pracy? - zapytałam, kiedy wszyscy siedzieli na swoich miejscach i zajadali się przygotowaną przez Joanne potrawą.
Luke podniósł głowę zaskoczony tak, jakby odciął się od świata i został przywołany do niego, przez mój głos.
- Oh, całkiem okej. - próbował ukryć zmieszanie. - Nic ciekawego się nie wydarzyło.
Wiedziałam, że kłamie. Znałam swojego tatę na wylot, potrafiłam wyczuć w jego zachowaniu, iż ma problemy. Głównie dzięki temu, że przez całe moje życie - czyli osiemnaście lat - wychowywał mnie sam, oczywiście z niewielką pomocą swojej drugiej żony.
Postanowiłam jednak przemilczeć tą sytuację podczas kolacji i porozmawiać z tatą później - kiedy usiądzie w swoim ulubionym fotelu, oglądając wiadomości. Pokiwałam tylko delikatnie głową i uśmiechnęłam się, poświęcając całą swoją uwagę posiłkowi.


[1] "Bubble and squeak" - podsmażona mieszanka krojonych warzyw i tłuczonych ziemniaków. 

3 komentarze:

  1. Świetne,nie moge sie doczekać kolejnego rozdziału*_*Życze weny.
    @_CamilaMalik2

    OdpowiedzUsuń
  2. Hihi świetne <3 już uwielbiam twojego bloga ;)
    Rebelle

    OdpowiedzUsuń
  3. kochana masz świetnego bloga !
    Jestem u Ciebie chyba po raz pierwszy prawda? ale na pewno nie ostatni ! ♥
    zapraszam do mnie ;*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy